czwartek, 28 grudnia 2017

Jak uczy się mózg i dlaczego szkoła nie wspiera naturalnych procesów uczenia się? (cały artykuł)

Magdalena Boćko-Mysiorska
Dzięki prawie dwudziestoletnim badaniom nad mózgiem wiemy już, jakie czynniki mają decydujący wpływ na jego efektywną pracę. Jako dorośli możemy więc w taki sposób zorganizować środowisko, w którym codziennie przebywają dzieci, aby było ono możliwie najbardziej optymalne dla ich zdrowego i naturalnego rozwoju.
Mimo że badacze mózgu od lat podpowiadają nam, co najkorzystniej wpływa na proces uczenia się przez dzieci i młodzież, a co zupełnie go uniemożliwia – szkoły systematycznie pomijają tę istotną wiedzę w swojej praktyce.

Z czym kojarzy nam się nauka?

Większość ludzi kojarzy szkołę i naukę ze stresem, zmęczeniem, złymi ocenami, z siedzeniem do późna nad książkami i z wyczerpującymi klasówkami. Jak mówi Manfred Spitzer, niemiecki psychiatra i neurobiolog światowej sławy: “[…] uczenie się nie ma dobrej opinii. Uważane jest za coś nieprzyjemnego. Kiedy się uczymy, często nagradzamy się później za na nasz trud […], a kiedy mamy wolne, to znaczy, że nie musimy się uczyć. Podzieliliśmy nasz czas na taki, który musimy niestety spędzić w szkole […] i na taki, kiedy mamy wolne i rzekomo niczego się nie uczymy”.
Nic bardziej mylnego. Uczymy się przez cały czas i jesteśmy wprost stworzeni do naturalnego i szybkiego przyswajania wiedzy i nabywania różnych umiejętności, ale – jak pokazują wnioski płynące z badań nad mózgiem – dzieje się to inaczej niż wyobraża to sobie szkoła. Najlepiej i najbardziej produktywnie uczymy się bowiem wówczas, kiedy nikt nas do tego nie zmusza, nie narzuca nam z zewnątrz tego, czego i jak szybko musimy się nauczyć; kiedy jesteśmy wypoczęci, zrelaksowani i wewnętrznie zmotywowani do działania. Szkoła tradycyjna niestety nie stwarza ku temu najlepszych warunków.

O czym mówi nam neurobiologia?

Neurobiologia (ang. neuroscience) jest jedną z najszybciej rozwijających się dziedzin nauk przyrodniczych, zajmuje się badaniem funkcji, struktury i rozwoju układu nerwowego człowieka. Łączy ze sobą wiedzę z zakresu m.in.: biochemii, biologii, medycyny, biofizyki i psychologii. Nadrzędnym celem badań jest tu zrozumienie biologicznych podstaw działania mózgu i pozostałych elementów układu nerwowego.
Badania neurobiologiczne wyjaśniają nam m.in. to, w jaki sposób otoczenie, w którym przebywa dziecko, i nasze podejście do niego wpływają na zmiany w strukturze jego mózgu. Oba obszary mogą oddziaływać na nie bardzo korzystne albo zupełnie destrukcyjne.
W mózgu każdego człowieka znajdują się sieci nerwowe składające się z komórek nerwowych, zwanych neuronami. Neurony połączone są sobą za pomocą wypustek – dendrytów i aksonów – tworząc wielomilionowe rozgałęzienia w formie sieci. Kiedy aksony i dendryty są odpowiednio pobudzane i aktywne, zaczynają się ze sobą komunikować. W ten sposób powstaje połączenie nazywane synapsą. Klucz do efektywnej nauki i rozwoju tkwi właśnie w synapsach i ich sile. Dzięki nim neurony mogą łączyć się w obwody i tworzyć coraz to silniejsze sieci neuronowe.
Upraszczając, im więcej korzystnych bodźców z otoczenia dociera do dziecka, tym więcej połączeń synaptycznych i sieci nerwowych powstaje w jego mózgu i tym sprawniej się ono rozwija. Liczba synaps jest bardzo istotna i informuje nas o postępie dziecka w określonym zakresie.
Mimo że mózg niemowlęcia jest cztery razy lżejszy od mózgu osoby dorosłej, posiada on prawie taką samą liczbę komórek nerwowych (neuronów) – około 100 miliardów. Przynajmniej większość z nich jest już wykształcona. Badania wykazują, że komórki mózgu małego dziecka są dwa razy bardziej aktywne od komórek mózgu osoby dorosłej. To właśnie dlatego dzieci tak szybko się uczą, a ich mózgi są niebywale plastyczne. Byłoby wspaniale, gdyby dorośli odpowiednio wykorzystali ten fakt w codziennych kontaktach z młodymi ludźmi…

Czym jest uczenie się?

Z neurobiologicznego punktu widzenia uczenie się jest powstawaniem trwałych zmian w zachowaniu, będących efektem doświadczenia. To ciągły proces wzmacniania istniejących sieci nerwowych, kształtowania nowych sieci oraz integrowania ich ze sobą nawzajem. Aby mógł on przebiegać możliwie efektywnie, mózg musi mieć do tego dobre warunki środowiskowe.
Mimo że o wyższych procesach myślowych i uczeniu się nie wiemy jeszcze wszystkiego, neurodydaktyka* dostarcza nam wystarczająco obszernej wiedzy na temat tego, co na pewno ułatwia naukę i umożliwia twórczy rozwój naszych dzieci.

Jak uczy się mózg i czy szkoła wspiera naturalne procesy uczenia się?

Oto 10 niezwykle istotnych, potwierdzonych naukowo faktów, które warto wziąć pod uwagę we współpracy z dziećmi w szkole i poza nią:

1. Dzieci uczą się tego, co je interesuje

Młodzi ludzie najchętniej i najszybciej uczą się tego, co jest ważne dla nich z ich subiektywnego punktu widzenia i z perspektywy ich własnych przeżyć. Żaden nauczyciel, choćby był najbardziej wszechstronny i utalentowany, nie jest w stanie nauczyć dzieci nowych zagadnień, jeśli te nie będą dla nich wystarczająco interesujące i zrozumiałe oraz nie będą odnosiły się do ich aktualnej wiedzy i aktualnych doświadczeń.
Badania potwierdzają, że nasz mózg nie reaguje na to, co jest obiektywnie ważne czy słuszne, lecz tylko na to, co sami uznajemy za istotne i znaczące na podstawie naszej własnej oceny [1].
Szkoła, koncentrując się na realizowaniu podstawy programowej i programów nauczania, chce nauczyć wszystkie dzieci tego samego, w tym samym czasie, na tym samym poziomie, z tej samej książki. W istocie nie uczy niczego i nikogo.

2. Dzieci uczą się wtedy, kiedy czują się pewnie i bezpiecznie

Kiedy mózg dziecka nieustannie doświadcza silnego stresu i związanych z nim trudnych emocji, jego wydajność drastycznie spada.
Wieloletnie badania potwierdzają, że długotrwały i powtarzający się stres może zakłócić delikatną równowagę systemów reagowania na stres w mózgu dziecka, powodować zaburzenia koncentracji oraz zapamiętywania informacji, a niekiedy również śmierć komórek w określonych strukturach mózgowych[2].
Szkoła musi sprawnie realizować program nauczania, a dzieci muszą nadążać za tym, co dzieje się na lekcji. Kiedy nie nadążają, rodzi się w nich silne napięcie i wiele trudnych emocji. Niestety taki stan rzeczy nie pozwala efektywnie się uczyć.

3. Mózg bardzo szybko zapamiętuje to, co nowe

Mózg nie lubi nudy, dzieci też nie. Kiedy jakiś przedmiot albo poruszany temat nie wzbudza ich zainteresowania i nie aktywuje ciekawości poznawczej, w ich mózgu dochodzi do zablokowania procesów rzeczywistego uczenia się. Poznawanie nowych rzeczy i zdobywanie ciekawych informacji pobudza natomiast tzw. ośrodki nagrody i prowadzi do uwolnienia dopaminy, która aktywuje neurony produkujące endogenne opioidy. Substancje te mają wpływ zarówno na emocje dziecka, jak i na procesy uczenia się i zapamiętywania. Jeśli mózg nie produkuje dopaminy, proces uczenia się natychmiast ustaje[3].
Teraz łatwiej zrozumieć dzieci, które podczas mało atrakcyjnych zajęć w przedszkolu czy w szkole wydają się być zupełnie bierne i jakby nieobecne. Upraszczając, można stwierdzić, że ich mózgi wyłączają się, a one same zamiast zajmować się tym, co tak bardzo nużące, uciekają do przyjemnych miejsc w swojej wyobraźni.

4. Dzieci potrzebują wypoczynku

Aby w pełni wykorzystać swój potencjał i radzić sobie z dużą ilością nowych informacji, ich przetwarzaniem i zapamiętywaniem, dzieci i ich mózgi potrzebują odpoczynku i czasu na regenerację. Według naukowców w czasie snu i relaksującego odpoczynku w mózgu następuje (poza wieloma innymi procesami) swoista selekcja, sortowanie i uaktualnienie wiedzy zdobytej w ciągu dnia oraz tej, którą nabyliśmy podczas całego naszego życia (również tej, której zupełnie sobie nie uświadamiamy). Mózg w czasie odpoczynku nieustannie tworzy nowe i reorganizuje istniejące już połączenia między komórkami nerwowymi.
Brak czasu na wypoczynek zaburza cały ten proces, w rezultacie młodzi ludzie czują się coraz bardziej zmęczeni i są mniej skupieni na tym, co robią.
Szkoła nie respektuje praw dzieci do wypoczynku oraz czasu wolnego. Dzieci są przeładowane ilością nauki, prac domowych, klasówek i innych obligatoryjnych działań pozalekcyjnych. Nie mają możliwości zregenerować się ani po zajęciach, ani w czasie weekendu, ponieważ odrabiają lekcje i uczą się nawet do późnych godzin wieczornych. To nie sprzyja efektywnej nauce.

5. Dzieci uczą się najszybciej w naturalnym otoczeniu

Najnowsze badania pokazują, jak dalece szkodliwe dla rozwijającej się inteligencji dziecka jest zbyt ubogie i sztuczne środowisko, pozbawione nowych wyzwań poznawczych i pobudzających plastyczność mózgu. Aby dzieci pracowały twórczo, muszą mieć możliwość uczestniczenia w zajęciach dydaktycznych na świeżym powietrzu, w naturalnym otoczeniu – w parku, w lesie albo w innym terenie, gdzie mogą aktywnie i naturalnie uczyć się pewnych paradygmatów, doświadczać różnych, np. fizycznych czy matematycznych zależności.
Mózg dziecka nie jest w stanie aktywnie funkcjonować, kiedy zmusza się je do siedzenia w murach szkoły czy przedszkola przez nawet osiem godzin dziennie.

6. Dzieci uczą się przez działanie

Młodzi ludzie dużo chętniej angażują się w różne prace, kiedy te w widoczny sposób zachęcają ich do działania i pobudzają ich zmysły. Dzieci najszybciej uczą się wówczas, kiedy same czegoś doświadczą, a nie wtedy, kiedy ktoś próbuje włożyć im coś do głowy.
Nie mogą nauczyć się rzeczy, które są dla nich absolutnie niezrozumiałe na poziomie ich percepcji. Aby je zrozumieć, muszą samodzielnie odkryć ich znacznie, dokonać stosownej analizy i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Tylko wtedy, kiedy pozwolimy im działać i eksperymentować, w ich mózgach aktywują się takie substancje neurochemiczne, dzięki którym rozpocznie się naturalny i aktywny proces uczenia się.
W szkole odnotowuje się zupełny brak chęci do nauki i brak motywacji wewnętrznej. Młodzi ludzie wykazują się nieopisaną wręcz biernością. Spędzają bowiem długie godziny w ławkach, w bezruchu, słuchając często monotonnych wykładów nauczycieli; stają się apatyczni i przygnębieni.

7. Mózg lubi popełniać błędy

A szkoła niestety na nie nie pozwala. Pomyłki z założenia traktowane są tutaj jako oznaka bycia słabszym i mniej kompetentnym. Takie podejście potęguje strach dzieci przed działaniem i szukaniem rozwiązań. W momencie krytyki i uniemożliwienia dziecku popełniania błędów w jego mózgu ustają procesy odpowiedzialne za uczenie się i efektywne wyszukiwanie rozwiązań.
Badacze odkryli, że w mózgu dziecka po tym, jak popełni jakiś błąd, aktywuje się tzw. układ nagrody, naturalnie motywujący do wykonania w przyszłości tej samej czynności, ale już prawidłowo. Zapis pracy mózgu w czasie powtarzania błędnie wykonanej czynności pokazuje, że mózg zaczyna koncentrować się na szukaniu nowych rozwiązań i analizie sytuacji po to, by ostatecznie poprawnie wykonać dane zadanie. Traktuje więc popełnianie błędów jako pozytywne wzmocnienie. Jeśli jednak nie pozwala się dziecku na błędy, jego mózg nie ma okazji do aktywowania obszaru odpowiedzialnego za wyszukiwanie nowych sposobów radzenia sobie z problemami.

8. Dzieci uczą się w grupie

Niemiecki badacz mózgu Manfred Spitzer podkreśla, że najsilniejszym wzmacniaczem we wspomnianym układzie nagrody jest „współdziałanie z innymi ludźmi”. Według naukowca współpraca i wspólne tworzenie dają więcej przyjemności niż praca indywidualna i pozwalają również na rozwijanie wielu cech i kompetencji, na które podczas praktykowanej w szkole pracy indywidualnej brakuje miejsca. Dzieci nie mają tutaj możliwości, aby uczyć się współpracy i empatii, wymiany doświadczeń i informacji w sposób dostosowany do swoich potrzeb.
Szkoła wciąż opiera się na starych przekonaniach mówiących o tym, że jedynie praca indywidualna w ciszy i żelaznej dyscyplinie przyczynią się do efektywnego rozwoju młodych ludzi. Wszystko to działa jednak zupełnie na odwrót i zamiast wspierać dzieci w nabywaniu nowych umiejętności i uczeniu się nowych rzeczy – blokuje pracę ich mózgów.

9. Mózg potrzebuje ruchu

Badania wskazują na fakt, że codzienna aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą pozwalają na zredukowanie stresu u dzieci, a w rezultacie znacznie zwiększają wydajność ich pamięci, poprawiają koncentrację, a nawet stabilność emocjonalną. Dzieci, które cieszą się regularnym kontaktem z przyrodą, mają również spokojniejsze relacje z innymi. Niestety szkoła najczęściej nie uwzględnia tych faktów w procesie kształcenia.

10. Dzieci potrzebują bezwarunkowej miłości

Badania sugerują, że dzieci najlepiej rozwijają się i uczą wówczas, gdy otoczy się je aurą zrozumienia, akceptacji i bezwarunkowej miłości. Najchętniej podążają i współpracują z dorosłymi, którzy darzą ich szacunkiem i zaufaniem [4].
Budowanie silnej i prawdziwej więzi z dziećmi jest podstawą dotarcia do każdego z nich i wsparcia rozwoju ich wrodzonej umiejętności poznawania i uczenia się świata.
Warto pamiętać o tym, że młodzi ludzie nigdy nie naśladują wszystkich osób, lecz tylko te, które podziwiają, które są dla nich wyjątkowo ważne, z którymi czują się emocjonalnie związane. One właśnie stanowią ich wzorce, “Wszyscy inni mogą się wysilać, ile chcą, aby nauczyć czegoś dziecko, nastolatka czy dorosłego. Strumień entuzjazmu rusza tylko wówczas, gdy w mózgu zostaną aktywowane centra emocjonalne”[5].
Kiedy otoczenie dziecka jest zaprojektowane w taki sposób, aby sprzyjać serdecznym kontaktom, zrozumieniu i zaufaniu, w młodych ludziach budzi się pragnienie i wewnętrzna potrzeba działania, uczenia się i rzeczywistej współpracy.
W tym miejscu nie sposób nie zgodzić się ze słowami neurobiologa, lekarza i światowej sławy psychoterapeuty – Joachima Bauera, który uważa, że “Bez dobrych relacji nie ma efektywnej nauki. Komu żal czasu na budowanie relacji, bo skupia się na realizacji programu, ten nie rozumie natury procesu uczenia się i nigdy nie będzie efektywnym nauczycielem”…
*dyscyplina zajmująca się zastosowaniem wiedzy z zakresu neurobiologii w doskonaleniu procesu dydaktycznego.

żródło:
http://dziecisawazne.pl/uczy-sie-mozg-dlaczego-szkola-wspiera-naturalnych-procesow-uczenia-sie/

Odwiedź stronę autorki: http://www.magdalenabockomysiorska.pl

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Jak uczy się mózg i dlaczego szkoła nie wspiera naturalnych procesów uczenia się?

Całość tu:

http://dziecisawazne.pl/uczy-sie-mozg-dlaczego-szkola-wspiera-naturalnych-procesow-uczenia-sie/


Dzięki prawie dwudziestoletnim badaniom nad mózgiem wiemy już, jakie czynniki mają decydujący wpływ na jego efektywną pracę. Jako dorośli możemy więc w taki sposób zorganizować środowisko, w którym codziennie przebywają dzieci, aby było ono możliwie najbardziej optymalne dla ich zdrowego i naturalnego rozwoju.
Mimo że badacze mózgu od lat podpowiadają nam, co najkorzystniej wpływa na proces uczenia się przez dzieci i młodzież, a co zupełnie go uniemożliwia – szkoły systematycznie pomijają tę istotną wiedzę w swojej praktyce.

Z czym kojarzy nam się nauka?

Większość ludzi kojarzy szkołę i naukę ze stresem, zmęczeniem, złymi ocenami, z siedzeniem do późna nad książkami i z wyczerpującymi klasówkami. Jak mówi Manfred Spitzer, niemiecki psychiatra i neurobiolog światowej sławy: “[…] uczenie się nie ma dobrej opinii. Uważane jest za coś nieprzyjemnego. Kiedy się uczymy, często nagradzamy się później za na nasz trud […], a kiedy mamy wolne, to znaczy, że nie musimy się uczyć. Podzieliliśmy nasz czas na taki, który musimy niestety spędzić w szkole […] i na taki, kiedy mamy wolne i rzekomo niczego się nie uczymy”.
Nic bardziej mylnego. Uczymy się przez cały czas i jesteśmy wprost stworzeni do naturalnego i szybkiego przyswajania wiedzy i nabywania różnych umiejętności, ale – jak pokazują wnioski płynące z badań nad mózgiem – dzieje się to inaczej niż wyobraża to sobie szkoła. Najlepiej i najbardziej produktywnie uczymy się bowiem wówczas, kiedy nikt nas do tego nie zmusza, nie narzuca nam z zewnątrz tego, czego i jak szybko musimy się nauczyć; kiedy jesteśmy wypoczęci, zrelaksowani i wewnętrznie zmotywowani do działania. Szkoła tradycyjna niestety nie stwarza ku temu najlepszych warunków.

...

...

Jak uczy się mózg i czy szkoła wspiera naturalne procesy uczenia się?

Oto 10 niezwykle istotnych, potwierdzonych naukowo faktów, które warto wziąć pod uwagę we współpracy z dziećmi w szkole i poza nią:

1. Dzieci uczą się tego, co je interesuje

Młodzi ludzie najchętniej i najszybciej uczą się tego, co jest ważne dla nich z ich subiektywnego punktu widzenia i z perspektywy ich własnych przeżyć. Żaden nauczyciel, choćby był najbardziej wszechstronny i utalentowany, nie jest w stanie nauczyć dzieci nowych zagadnień, jeśli te nie będą dla nich wystarczająco interesujące i zrozumiałe oraz nie będą odnosiły się do ich aktualnej wiedzy i aktualnych doświadczeń.
Badania potwierdzają, że nasz mózg nie reaguje na to, co jest obiektywnie ważne czy słuszne, lecz tylko na to, co sami uznajemy za istotne i znaczące na podstawie naszej własnej oceny [1].
Szkoła, koncentrując się na realizowaniu podstawy programowej i programów nauczania, chce nauczyć wszystkie dzieci tego samego, w tym samym czasie, na tym samym poziomie, z tej samej książki. W istocie nie uczy niczego i nikogo.

2. Dzieci uczą się wtedy, kiedy czują się pewnie i bezpiecznie

Kiedy mózg dziecka nieustannie doświadcza silnego stresu i związanych z nim trudnych emocji, jego wydajność drastycznie spada.
Wieloletnie badania potwierdzają, że długotrwały i powtarzający się stres może zakłócić delikatną równowagę systemów reagowania na stres w mózgu dziecka, powodować zaburzenia koncentracji oraz zapamiętywania informacji, a niekiedy również śmierć komórek w określonych strukturach mózgowych[2].
Szkoła musi sprawnie realizować program nauczania, a dzieci muszą nadążać za tym, co dzieje się na lekcji. Kiedy nie nadążają, rodzi się w nich silne napięcie i wiele trudnych emocji. Niestety taki stan rzeczy nie pozwala efektywnie się uczyć.

3. Mózg bardzo szybko zapamiętuje to, co nowe

Mózg nie lubi nudy, dzieci też nie. Kiedy jakiś przedmiot albo poruszany temat nie wzbudza ich zainteresowania i nie aktywuje ciekawości poznawczej, w ich mózgu dochodzi do zablokowania procesów rzeczywistego uczenia się. Poznawanie nowych rzeczy i zdobywanie ciekawych informacji pobudza natomiast tzw. ośrodki nagrody i prowadzi do uwolnienia dopaminy, która aktywuje neurony produkujące endogenne opioidy. Substancje te mają wpływ zarówno na emocje dziecka, jak i na procesy uczenia się i zapamiętywania. Jeśli mózg nie produkuje dopaminy, proces uczenia się natychmiast ustaje[3].
Teraz łatwiej zrozumieć dzieci, które podczas mało atrakcyjnych zajęć w przedszkolu czy w szkole wydają się być zupełnie bierne i jakby nieobecne. Upraszczając, można stwierdzić, że ich mózgi wyłączają się, a one same zamiast zajmować się tym, co tak bardzo nużące, uciekają do przyjemnych miejsc w swojej wyobraźni.

4. Dzieci potrzebują wypoczynku

Aby w pełni wykorzystać swój potencjał i radzić sobie z dużą ilością nowych informacji, ich przetwarzaniem i zapamiętywaniem, dzieci i ich mózgi potrzebują odpoczynku i czasu na regenerację. Według naukowców w czasie snu i relaksującego odpoczynku w mózgu następuje (poza wieloma innymi procesami) swoista selekcja, sortowanie i uaktualnienie wiedzy zdobytej w ciągu dnia oraz tej, którą nabyliśmy podczas całego naszego życia (również tej, której zupełnie sobie nie uświadamiamy). Mózg w czasie odpoczynku nieustannie tworzy nowe i reorganizuje istniejące już połączenia między komórkami nerwowymi.
Brak czasu na wypoczynek zaburza cały ten proces, w rezultacie młodzi ludzie czują się coraz bardziej zmęczeni i są mniej skupieni na tym, co robią.
Szkoła nie respektuje praw dzieci do wypoczynku oraz czasu wolnego. Dzieci są przeładowane ilością nauki, prac domowych, klasówek i innych obligatoryjnych działań pozalekcyjnych. Nie mają możliwości zregenerować się ani po zajęciach, ani w czasie weekendu, ponieważ odrabiają lekcje i uczą się nawet do późnych godzin wieczornych. To nie sprzyja efektywnej nauce.

5. Dzieci uczą się najszybciej w naturalnym otoczeniu

Najnowsze badania pokazują, jak dalece szkodliwe dla rozwijającej się inteligencji dziecka jest zbyt ubogie i sztuczne środowisko, pozbawione nowych wyzwań poznawczych i pobudzających plastyczność mózgu. Aby dzieci pracowały twórczo, muszą mieć możliwość uczestniczenia w zajęciach dydaktycznych na świeżym powietrzu, w naturalnym otoczeniu – w parku, w lesie albo w innym terenie, gdzie mogą aktywnie i naturalnie uczyć się pewnych paradygmatów, doświadczać różnych, np. fizycznych czy matematycznych zależności.
Mózg dziecka nie jest w stanie aktywnie funkcjonować, kiedy zmusza się je do siedzenia w murach szkoły czy przedszkola przez nawet osiem godzin dziennie.

6. Dzieci uczą się przez działanie

Młodzi ludzie dużo chętniej angażują się w różne prace, kiedy te w widoczny sposób zachęcają ich do działania i pobudzają ich zmysły. Dzieci najszybciej uczą się wówczas, kiedy same czegoś doświadczą, a nie wtedy, kiedy ktoś próbuje włożyć im coś do głowy.
Nie mogą nauczyć się rzeczy, które są dla nich absolutnie niezrozumiałe na poziomie ich percepcji. Aby je zrozumieć, muszą samodzielnie odkryć ich znacznie, dokonać stosownej analizy i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Tylko wtedy, kiedy pozwolimy im działać i eksperymentować, w ich mózgach aktywują się takie substancje neurochemiczne, dzięki którym rozpocznie się naturalny i aktywny proces uczenia się.
W szkole odnotowuje się zupełny brak chęci do nauki i brak motywacji wewnętrznej. Młodzi ludzie wykazują się nieopisaną wręcz biernością. Spędzają bowiem długie godziny w ławkach, w bezruchu, słuchając często monotonnych wykładów nauczycieli; stają się apatyczni i przygnębieni.

7. Mózg lubi popełniać błędy

A szkoła niestety na nie nie pozwala. Pomyłki z założenia traktowane są tutaj jako oznaka bycia słabszym i mniej kompetentnym. Takie podejście potęguje strach dzieci przed działaniem i szukaniem rozwiązań. W momencie krytyki i uniemożliwienia dziecku popełniania błędów w jego mózgu ustają procesy odpowiedzialne za uczenie się i efektywne wyszukiwanie rozwiązań.
Badacze odkryli, że w mózgu dziecka po tym, jak popełni jakiś błąd, aktywuje się tzw. układ nagrody, naturalnie motywujący do wykonania w przyszłości tej samej czynności, ale już prawidłowo. Zapis pracy mózgu w czasie powtarzania błędnie wykonanej czynności pokazuje, że mózg zaczyna koncentrować się na szukaniu nowych rozwiązań i analizie sytuacji po to, by ostatecznie poprawnie wykonać dane zadanie. Traktuje więc popełnianie błędów jako pozytywne wzmocnienie. Jeśli jednak nie pozwala się dziecku na błędy, jego mózg nie ma okazji do aktywowania obszaru odpowiedzialnego za wyszukiwanie nowych sposobów radzenia sobie z problemami.

8. Dzieci uczą się w grupie

Niemiecki badacz mózgu Manfred Spitzer podkreśla, że najsilniejszym wzmacniaczem we wspomnianym układzie nagrody jest „współdziałanie z innymi ludźmi”. Według naukowca współpraca i wspólne tworzenie dają więcej przyjemności niż praca indywidualna i pozwalają również na rozwijanie wielu cech i kompetencji, na które podczas praktykowanej w szkole pracy indywidualnej brakuje miejsca. Dzieci nie mają tutaj możliwości, aby uczyć się współpracy i empatii, wymiany doświadczeń i informacji w sposób dostosowany do swoich potrzeb.
Szkoła wciąż opiera się na starych przekonaniach mówiących o tym, że jedynie praca indywidualna w ciszy i żelaznej dyscyplinie przyczynią się do efektywnego rozwoju młodych ludzi. Wszystko to działa jednak zupełnie na odwrót i zamiast wspierać dzieci w nabywaniu nowych umiejętności i uczeniu się nowych rzeczy – blokuje pracę ich mózgów.

9. Mózg potrzebuje ruchu

Badania wskazują na fakt, że codzienna aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą pozwalają na zredukowanie stresu u dzieci, a w rezultacie znacznie zwiększają wydajność ich pamięci, poprawiają koncentrację, a nawet stabilność emocjonalną. Dzieci, które cieszą się regularnym kontaktem z przyrodą, mają również spokojniejsze relacje z innymi. Niestety szkoła najczęściej nie uwzględnia tych faktów w procesie kształcenia.

10. Dzieci potrzebują bezwarunkowej miłości

Badania sugerują, że dzieci najlepiej rozwijają się i uczą wówczas, gdy otoczy się je aurą zrozumienia, akceptacji i bezwarunkowej miłości. Najchętniej podążają i współpracują z dorosłymi, którzy darzą ich szacunkiem i zaufaniem [4].
Budowanie silnej i prawdziwej więzi z dziećmi jest podstawą dotarcia do każdego z nich i wsparcia rozwoju ich wrodzonej umiejętności poznawania i uczenia się świata.
Warto pamiętać o tym, że młodzi ludzie nigdy nie naśladują wszystkich osób, lecz tylko te, które podziwiają, które są dla nich wyjątkowo ważne, z którymi czują się emocjonalnie związane. One właśnie stanowią ich wzorce, “Wszyscy inni mogą się wysilać, ile chcą, aby nauczyć czegoś dziecko, nastolatka czy dorosłego. Strumień entuzjazmu rusza tylko wówczas, gdy w mózgu zostaną aktywowane centra emocjonalne”[5].
Kiedy otoczenie dziecka jest zaprojektowane w taki sposób, aby sprzyjać serdecznym kontaktom, zrozumieniu i zaufaniu, w młodych ludziach budzi się pragnienie i wewnętrzna potrzeba działania, uczenia się i rzeczywistej współpracy.
W tym miejscu nie sposób nie zgodzić się ze słowami neurobiologa, lekarza i światowej sławy psychoterapeuty – Joachima Bauera, który uważa, że “Bez dobrych relacji nie ma efektywnej nauki. Komu żal czasu na budowanie relacji, bo skupia się na realizacji programu, ten nie rozumie natury procesu uczenia się i nigdy nie będzie efektywnym nauczycielem”…



piątek, 1 grudnia 2017

Prace plastyczne - masa porcelanowa

Stąd wzięłam przepis na tę masę:
https://www.jaskoweklimaty.pl/masa-porcelanowa-sucha-porcelana-jak-przygotowac-ozdoby-choinkowe/


Masę porcelanową odkryłam w ubiegłym roku i jak dla mnie jest to niezwykła i prosta w wykonaniu masa plastyczna do tworzenia rozmaitych dekoracji świątecznych, zawieszek choinkowych i innych ozdób z dziećmi. Wystarczy połączyć składniki, wykrawać lub wylepić kształty i ostawić do wyschnięcia. Wykrawana dosyć cienko przypomina prawdziwą porcelanę. Ozdoby z niej są naprawdę piękne. Masa porcelanowa-sucha porcelana. Jak przygotować ozdoby choinkowe? O tym już w dzisiejszym wpisie.

Jak przygotować masę porcelanową?

Masa porcelanowa-składniki:
Na pewno przydatne będą : nożyczki, sznurek do zawieszania, foremki do wycinani, wałek.   Do wykonania masy porcelanowej potrzebne będą:
• klej wikol,
• mąka ziemniaczana (skrobia ziemniaczana),
• sok z cytryny,
• gliceryna
• oliwka.
Zapraszam na opis jak krok po kroku przygotować masę porcelanową i piękne świąteczne dekoracje. Zapraszam również do zakładki   DIY  po inne propozycje na zabawy z dziećmi i inspiracje prac plastycznych do zrealizowania z dziećmi.  Może akurat coś się Wam spodoba  i zaproponujecie takie prace swoim maluchom.
Nasze prace powstały z:
• 10 łyżek kleju wikol,
• 10 łyżek skrobi ziemniaczanej,
• 3 łyżki soku z cytryny,
• 2 łyżeczki gliceryny(można zrobić bez gliceryny),
• 3 łyżki oliwki.
Do miski należy wsypać mąkę ziemniaczaną, dołożyć klej i następnie dodać trzy łyżki soku z cytryny oraz trzy łyżki oliwki dla dzieci. Po dodaniu do miski, wszystkich składników, należy wszystko razem wymieszać łyżką, a gdy wszystko zacznie się razem łączyć, wtedy całość zagniatamy, należy zagniatać je rękami. Warto jednak pamiętać o rękawiczkach. Jeśli robimy to bez rękawic, to dłonie można posmarować dodatkową porcją oliwki lub kremem, ja ostatnio używałam kremu Nivea.
Zazwyczaj po ok. 5 minutach nasza masa porcelanowa jest gotowa użycia i do tworzenia pięknych dekoracji. Warto pamiętać o tym, że masa porcelanowa dosyć szybko wysycha. Jeżeli nie zużyjemy jej od razu, to należy ją zapakować do foliowego woreczka i dokładnie zamknąć. Wtedy przez najbliższe klika dni będzie można ją wykorzystać powrotem.

wtorek, 5 września 2017

Jan Szczepanik - polski wynalazca - Wielcy Polacy

http://bialczynski.pl/wielcy-polacy/jan-szczepanik-1872-1926-wynalazca-telewizji-filmu-barwnego-fotografii-barwnej-i-paru-innych-rzeczy/


Jan Szczepanik (1872 – 1926) – wynalazca telewizji, filmu barwnego, fotografii barwnej i paru innych rzeczy


Jak małą wagę przywiązuje się w Polsce do tego co naprawdę wartościowe, pokazuje przykład osoby wielkiego polskiego wynalazcy Jana Szczepanika. W PRLu uczono, że telewizja w Polsce zaczęła działać po wojnie. To nie jest prawdą. Telewizja działała w Warszawie już w roku 1936. Na dodatek to Polak jest wynalazcą telewizji w ogóle.

Mało kto z was słyszał na pewno to nazwisko – Jan Szczepanik. Był Małopolaninem, a więc Białym Chorwatem. Pierwsze wynalazki związały go z Tarnowem i Krakowem. Kraków jak i cała Galicja był wtedy kosmopolityczny. Jan Szczepanik rychło więc założył dwie pracownie – jedną w Berlinie a drugą w Wiedniu. Stamtąd szły w świat jego wynalazki. Jednak miejscem które ukochał szczególnie był Tarnów.


Szczepanik – Polski Edison
Przed stu laty o jego wynalazkach pisała prasa w całej Europie. Genialny samouk, człowiek, którego wynalazek uratował życie królowi Hiszpanii Alfonsowi XIII przez lata był związany z Tarnowem. Tutaj w Katedrze wziął ślub z ukochaną Wandą, tutaj pracował nad pierwszymi na świecie kolorowymi fotografiami. W Tarnowie przyszły na świat i wychowywały się jego dzieci. Ostatnim życzeniem Jana Szczepanika było, by umarł w Tarnowie – spoczął na Starym Cmentarzu.
Pisał i przyjaźnił się z nim Mark Twain i Kazimierz Przerwa – Tetmajer. W jego pracowni w Wiedniu gościł cesarz, a car rosyjki zabiegał o spotkanie ze Szczepanikiem. Tytan pracy – tak mówili o nim w rodzinie.
Dzięki jego pomysłom mamy teraz telewizję, film kolorowy i… kamizelki kuloodporne.
Po raz pierwszy w sieci!
Zapraszamy do obejrzenia serwisu o tej niezwykłej osobie. Znalazły się w nim niepublikowane dotąd w Internecie archiwalne fotografie, dokumenty, patentu oraz nagrania, w tym m.in. wspomnienia Marii Zboińskiej – córki Jana Szczepanika zmałej w 2005 r. Po raz pierwszy w Internecie publikujemy po polsku opowiadanie Marka Twaina o „Polskim Edisonie”.

 Dla zachęty także fragmenty niezwykłych ciekawostek o wynalazcy
Zbyt krwawy film
Mrążące krew w żyłach sceny oglądali widzowie jednego z pierwszych kolorowych filmów Jana Szczepanika. Kamerą zarejestrowany został reportaż z operacji chirurgicznej w szpitalu Langbeck – Virchov. Projekcja filmu była wielkim sukcesem wynalazcy. Naturalne obrazy i barwy, widok otwartej jamy brzusznej, sącząca się krew, wywołały w wielu widzach gwałtowne przeżycia. Nie brakowało przypadków, że kobiety mdlały przerażone realistycznymi obrazami.
Skandal na zawodach balonowych
Szczepanik chętnie brał udział w akcjach propagujących technikę. Pewnego dnia wraz z przyjacielem Franzem Habrich’em wzięli udział w pokazach lotów balonowych w Wiedniu. Każdy z nich przygotował na tą okazję specjalne widowisko. Szczepanik zrzucał z balonów drobne pakunki umieszczone na spadochronach, chcąc przez to zademonstrować, na jaką odległość mogą się one w ten sposób przemieścić.
Habrich wpadł na inny pomysł. Wspólnie ze Szczepanikiem wzbił się balonem w powietrze, po czym kazał wynalazcy schować się w koszu, a z balonu spuścił linę, do której przymocowana była kukła przypominająca Szczepanika. Habrich manipulując liną sprawiał wrażenie, jakby to prawdziwy człowiek wykonywał akrobacje w powietrzu. Po wylądowaniu publiczność zareagowała oburzeniem obwiniając Szczepanika, że tym pokazem próbował wzniecić rozgłos wokół swojej osoby.
 Jan Szczepanik (ur. 13 czerwca 1872 w Rudnikach k. Mościsk – zm. 18 kwietnia 1926 w Tarnowie), polski wynalazca zwany „polskim Edisonem” i „galicyjskim geniuszem”. Opisany w dwóch artykułach przez Marka Twaina.
 Nieślubny syn Marianny, córki rolników ze Zręcina k. Krosna. Wychowany przez Salomeę i Wawrzyńca Gradowiczów w Krośnie, gdzie uczęszczał do szkoły ludowej. Następnie uczył się w gimnazjum w Jaśle i seminarium nauczycielskim w Krakowie. Do 1896 r. pracował jako nauczyciel w podkrośnieńskich wsiach – najpierw w Potoku, następnie w Korczynie i Lubatówce.
Owiany był otaczającą go sławą europejskiego wynalazcy. Jednocześnie pochłonięty swoją pracą uchodził w Tarnowie za dziwaka i człowieka nauki. Całe dnie spędzał w pracowni. Z małżeństwa miał pięcioro dzieci. Syn Andrzej urodził się w Wiedniu w 1904r. W 1907r. podczas wakacji spędzanych przez Szczepaników w Skrzyszowie k. Tarnowa, Andrzejek utopił się w studni. W 1906r. urodził się w Tarnowie syn Zbigniew . Bardzo uzdolniony, uczył się w III gimnazjum i studiował nauki techniczne, nie ukończył jednak studiów.
Następny syn Jana i Wandy Szczepaników,  Bogdan urodził się w Tarnowie w 1908r. Ukończył III gimnazjum. Był uzdolniony malarsko, utrzymywał się na emeryturze ze sprzedaży własnych obrazów, miał w Warszawie wystawy indywidualne. W 1912r. urodził się w Tarnowie trzeci syn Szczepaników, Bogusław. W czasie okupacji aresztowany przez gestapo za pracę konspiracyjną, sadzony w Berlinie i przetrzymywany w więzieniu we Wronkach, gdzie został zamordowany. W 1914r. urodziła się jedyna córka Jana Szczepanika, Maria.
W 1936r. poślubiła ona późniejszego inżyniera budownictwa Andrzeja Zboińskiego, podówczas studenta Politechniki Lwowskiej. Po II wojnie Zboińscy przenieśli się do Tarnowa, gdzie mąż Marii był budowniczym fabryki Tamel.
W okresie I wojny światowej odkryciami Szczepanika interesował się przemysł niemiecki. Miał wykonać na zamówienie rządu niemieckiego gigantyczny gobelin długości kilkudziesięciu metrów. Gobelin ten miał przedstawiać apoteozę wielkich zwycięstw Niemiec. W 1916r. odwiedzano go w Tarnowie, by przedstawić rysunki projektantów niemieckich. Gobelin miał być tkany dzięki konstrukcjom Szczepanika. Rychłe klęski Niemiec przerwały ten projekt. Po I wojnie interesował się filmem. Był prekursorem wielu technik w tej dziedzinie sztuki. Synowie Szczepanika Bogdan i Zbigniew kontynuowali po jego śmierci pracę nad filmem barwnym.
Był pasjonatem nauki. Miał kilkusettomową bibliotekę. Po I wojnie mieszkał nadal w Tarnowie.
 Jest autorem 50 wynalazków i kilkuset opatentowanych pomysłów technicznych z dziedziny fotografii barwnej, telewizji, barwnego tkactwa i innych. W 1897 opatentował telektroskop, urządzenie do przesyłania ruchomego obrazu kolorowego wraz z dźwiękiem na odległość, protoplastę dzisiejszej telewizji. W latach 1918-1925 opracował system filmu barwnego, wysoko ceniony za bliskie realizmowi oddawanie kolorów. Pracował także nad odtwarzaniem filmu dźwiękowego. Udało się mu stworzyć kamizelkę kuloodporną z jedwabnej tkaniny z cienkimi blachami stalowymi. Wynalazek ten przyniósł Szczepanikowi sławę, ponieważ obronił przed zamachem króla hiszpańskiego Alfonsa XIII, który w ramach wdzięczności udekorował Szczepanika najwyższym odznaczeniem państwowym. Podobnie zamierzał uczynić Mikołaj II, jednakże Szczepanik z pobudek patriotycznych odmówił przyjęcia orderu, a sam car obdarował go wówczas złotym zegarkiem wysadzanym brylantami.

Artykuł Marka Twaina o Janie Szczepaniku

 English: „The Austrian Edison Keepeing School Again” – Mark Twain
Polski: „Austriacki Edison Ponownie w Szkole” – Mark Twain
Według artykułu w „Freie Presse” okazuje się iż Jan Szczepanik, młody wynalazca „telektroskopu (urządzenia do oglądania na duże dystanse) jak i innych cudów nauki, przeżył osobliwą przygodę przy udziale państwa.
Wiedeń jest gotowy, by radować się kiedykolwiek jest ku temu sposobność, a ta wydaje się być taką. Trzy czy cztery lata temu, kiedy Jan Szczepanik miał dziewiętnaście czy dwadzieścia lat, był nauczycielem w Morawskiej wiosce, z pensją – nie pamiętam sumy, ale nie ważne: nie było tego tyle żeby zapamiętać. Jego głowa była pełna wynalazków i w swoim wolnym czasie, zaczął je konstruować. W niedługim czasie udoskonalił pomysłowy wynalazek zastosowania fotografii do projektowania wzorów – takich jakie wykorzystuje się w przemyśle tekstylnym, przez co doprowadził do zmniejszenie zwyczajowych nakładów czasu, pracy i pieniędzy nałożonych na działy krośniarskie, prawie do zera. Chciał zawieść swój wynalazek do Wiednia i tam go sprzedać, a ponieważ nie uzyskał urlopu, wyjechał bez niego. To spowodował że stracił swoje miejsce prac, ale rynku nie zdobył. Kiedy skończyły się mu pieniądze, wrócił do domu gdzie został przyjęty z powrotem do pracy. Po jakimś czasie, ponownie zdezerterował i pojechał do Wiednia gdzie poznał kilka osób, które pomogły mu, a swój wynalazek sprzedał do Anglii i Niemiec za sporą sumę. Podczas ostatnich kilku lat prowadził eksperymenty nad delikatnymi tkaninami. Jego najbardziej znaczącym dokonaniem jest jego telektroskop, urządzenie, które wielu zdolnych ludzi – włącznie z Panem Edisonem – a przynajmniej tak mi się wydaje – próbowało skonstruować, z nadzieją ewentualnego sukcesu. 15 lat temu pewien Francuz był bliski rozwiązania tego trudnego i zawiłego problemu, ale nie opanował jednego istotnego elementu i przyznał się do porażki. Eksperymenty Szczepanika z projektowaniem wzorów ujawniły my ów istotny element. Udoskonalił swój wynalazek, a Francuski syndykat wykupił go i przedstawi go na Francuskiej Wystawie Światowej z nadzieją zarobienia fortuny kiedy wystawa zostanie otwarta.
Jako nauczyciel, Szczepanik był zwolniony ze służby wojskowej. Kiedy zakończył swoją pracę nauczyciela, jako człowiek wykształcony, mógł zapisać się jako wolontariusz na jeden rok; ale zapomniał o tym a przez to uzyskał „przywilej” oraz konieczność odbycia trzech lat służby w wojsku. Jeden z urzędników odkrył dług wynalazcy wobec swojego kraju, i podjął wszystkie kroki niezbędne do tego, aby państwo odzyskało to co było należne. Na pierwszy rzut oka, wydawało się że nie ma sposobu aby pomóc wynalazcy (i państwu) z opresji. Władze nie chciały zabrać młodego mężczyzny z jego wielkiego laboratorium, gdzie popychał całą ludzkość na drodze ku powodzeniu i podbojom naukowym, ani zawiesić operacji w jego umysłowym Klondike na trzy lata w czasie pokoju, w trakcie których zadawał by pustemu powietrzu cios swoim bagnetem, ale takie było prawo i cóż mieli począć. Był to trudny problem ale władze pracowały tak długo aż znalazły gdzieś zapomniane prawo które dostarczyło lukę – dużą jak i długą, z tego co widzę. Przez ten łut szczęścia Szczepanik zostaje ocalony od wojska ale ponownie zostaje nauczycielem; a to jest wystarczająco malowniczy balet, kiedy się go bliżej przeanalizuje. Musi powracać do swojej wioski co dwa miesiące i uczyć w swojej szkole przez pół dnia – od wczesnego poranka do południa, i jeżeli dobrze zrozumiałem opublikowane warunki, musi dotrzymywać tego obowiązku do końca swego życia! Mam taką nadzieję, przynajmniej dla romantycznej poetyczności tego wszystkiego. Ma dwadzieścia cztery lata, jest mocnej i zwartej budowy i pochodzi z przodków przyzwyczajonych do tego aby widzieć śluby swoich prawnuków. Jest prawie pewne iż dożyje wieku dziewięćdziesięciu lat. Mam taką nadzieję. To 66 lat użytecznych usług w szkole. To daje mu szansę uczyć 396 pół-dni, dokonać 396 podróży koleją w tamta i 396 podróży powrotnych, 396 razy zapłacić za nocleg i wyżywienie w wiosce i najprawdopodobniej stracić 1200 dni pracy w laboratorium – inaczej mówiąc 3 lata i 3 miesiące. Dodatkowo już jest winny trzy lata z tego samego powodu To zostało pominięte; zawiadomię o tym władze. Być może będzie możliwe uzyskanie kompromisu na tym kompromisie poprzez odsłużenie 3 lat w wojsku i zaoszczędzeniu jednego; ale nie wydaje mi się że tak się stanie. Ten rząd „trzyma na nim wiek”; posiada cos co się, w gremiach finansowych, fachowo określa jako „dobrą rzecz”, i wie co jest ta dobrą rzeczą kiedy ją widzi. Znam tego wynalazcę bardzo dobrze, i ma on moje współczucie. To jest przyjaźń. Ale ja zamierzam wykorzystać swoje wpływy w rządzie. To jest polityka.
Szczepanik wyjechał do swojej wioski w Moravii przedwczoraj aby „odsiedzieć” swoje po raz pierwszy. Wcześnie wczoraj wyjechał do szkoły w finezyjnej karocy, która była wypełniona owocami, ciastami, zabawkami i różnego rodzaju drobiazgami, rarytasami i niespodziankami dla dzieci, i został powitany na drodze przy szkole przez nauczycieli z graniczących regionów, maszerujących w kolumnach, razem z włodarzami wioski na czele, został on przywitany entuzjastycznym powitaniem godnym człowieka, który rozsławił nazwę ich wioski, z godnością doprowadzono go do skromnych drzwi które zamknięto przed nim, jako dezerterem, trzy lata wcześniej. Z takich oto materiałów tka się romanse; a kiedy romantyk dał z siebie wszystko, nie ulepszył nie namalowanych faktów. Szczepanik odłożył nudne podręczniki i poprowadził dzieci w świątecznym tańcu poprzez zaczarowane krainy nauki wynalazków, tłumacząc im niektóre z ciekawych rzeczy które wynalazł, jak również prawa które rządzą procesami ich budowy i działania, zagadnienia te ilustrował obrazkami i modelami jak i innymi pomocami do pełnego zrozumienia ich fascynujących zagadek. Po tym były zabawy i rozdawanie owoców i zabawek i rzeczy; a po tym ponownie więcej nauki, łącznie z opowieścią o wynalezieniu telefonu jak i wytłumaczenie jego charakteru i praw, ponieważ skazaniec przyniósł ze sobą telefon. Dzieci zobaczyły to cudo po raz pierwszy, i osobiście zbadali jego właściwości i potwierdzili ją.
Potem szkołę „wypuszczono”; nauczyciel dostał swój certyfikat, podpisany, podbity, opodatkowany itp.itd., powiedział dowidzenia i odjechał w swojej karocy przy okrzykach dzieci, ” Do widzenia!” („Au Re-voir!”), które powrócą do swoich codziennych zajęć dopóki powróci w sierpniu i ponownie odpieczętuje swoją kolbę naukowej wody-ognistej.
Mark Twain
Esej ukazał się w 1898 r. w kwartalniku The Century, tłum. Rafał Podsiadło 

Z Wikipedii

Telektroskop

Wynalazek telektroskopu (telewizji) – aparatu do reprodukowania obrazów na odległość za pośrednictwem elektryczności opatentowany został przez Jana Szczepanika, (nauczyciela z okolic Krosna) w Wielkiej Brytanii w 1897 oraz w Stanach Zjednoczonych rok później.
Działanie telektroskopu (według opisu ZSP1 w Krośnie) jest proste;
  • Wykorzystując fizjologiczną właściwość oka ludzkiego, przez krótkotrwałą projekcję szybko po sobie następujących punktów można uzyskać wrażenie całości obrazu.
  • Analiza obrazu przesyłanego telewizyjnie jest to rozbicie go na punkty i ponowne połączenie jego elementów.
  • Transponowanie wartości świetlnych tych punktów na wartości elektryczne łatwe do transmisji i odwrotne postępowanie w urządzeniu odbiorczym.
  • Konieczność utrzymywania ścisłej synchronizacji między stacją nadawczą i odbiorczą.
  • Nowy zupełnie sposób sterowania promieniem świetlnym poprzez wychylanie go w dwóch prostopadłych do siebie kierunkach. Przypomina to zjawiska w lampie oscyloskopowej gdzie strumień elektronów wychylany jest przy pomocy pola elektrostatycznego lub magnetycznego.
  • Powiązanie transmisji obrazu z dźwiękiem. Obecnie obok internetu – jeden z najpopularniejszych środków masowego przekazu.

Historia

Pierwsza transmisja telewizyjna, z Londynu do Nowego Jorku, odbyła się 27 stycznia 1928 roku. W dniu 3 lipca 1928 roku w Londynie odbyła się transmisja telewizyjna w kolorze[potrzebne źródło]. Według danych szwajcarskiego departamentu poczty w 1960 r. było na świecie zarejestrowanych ok. 86 mln odbiorników telewizyjnych[1].

W Polsce

W Polsce początki telewizji zainicjowano już w dwudziestoleciu międzywojennym. Pierwszą transmisję sygnału telewizyjnego przeprowadziła w 1931 roku rozgłośnia Polskiego Radia w Katowicach[2].
W 1936 roku zbudowano nadajnik na warszawskim wieżowcu Prudential. Już w 1937 roku na szesnastym piętrze rozpoczęła działalność eksperymentalna stacja telewizyjna, nadająca z anteny zainstalowanej na dachu gmachu. Pokaz próbnej transmisji telewizyjnej odbył się 26 sierpnia 1939 roku w Warszawie, z udziałem Mieczysława Fogga. Pierwszym filmem wyemitowanym przez przedwojenną próbną telewizję polską była „Barbara Radziwiłłówna”.
 Kamizelka kuloodporna
Kamizelka kuloodporna – specjalny ubiór wykonany w formie mniej lub bardziej przypominającej kamizelkę, mający chronić przed pociskami wystrzelonymi z ręcznej broni palnej krótko- i długolufowej, takiej jak rewolwer, pistolet, karabin i strzelba. Ubiory takie są używane przez służby policyjne i wojskowe, służby ochrony osobistej oraz osoby prywatne (w tych krajach, gdzie zezwala na to prawo), w sytuacji, gdy może być zagrożone ich zdrowie i życie.
Kamizelkę kuloodporną wkłada się zwykle pod ubiór wierzchni (zachowanie typowe dla służb chroniących polityków, osób prywatnych i przestępców) lub nosi się jako ubiór wierzchni (szczególnie w służbach wojskowych).
Wynalazcą kamizelki kuloodpornej był Jan Szczepanik oraz Kazimierz Żegleń[1][2]. W kamizelce jego pomysłu energia pocisku była pochłaniana w kolejnych warstwach tkaniny, z której uszyta była sama kamizelka. Publicznie wykonywane testy wykazały, że tkanina Szczepanika jest odporna na kule zdolne przebić grube sosnowe deski i blachę żelazną, oraz na ostrze sztyletu. Okazało się, że rozpięta na parawanie tkanina, wzmocniona warstwą cienkiej blachy, zatrzymywała nie tylko kule z rewolweru kaliber 8 mm, ale nawet z karabinu Mannlicher, które przestrzeliwały na wylot stalową blachę o grubości 12 milimetrów z odległości 100 m. Wynalazca ten stał się znany na całym świecie w 1902, gdy kareta wyłożona tkaniną kuloodporną jego pomysłu uchroniła przed bombą i wielce prawdopodobną śmiercią króla Hiszpanii Alfonsa XIII. Pomysł Szczepanika, po latach, został jednak zapomniany ponieważ pojawiły się nowe rodzaje pocisków, przed którymi kamizelka ta nie mogła chronić. Jan Szczepanik użył jedwabiu, który ma ograniczoną wytrzymałość − nie istniały wtedy włókna o większej wytrzymałości.
Jednymi z pierwszych, którzy zaczęli dbać o swoje bezpieczeństwo, byli amerykańscy gangsterzy. W latach dwudziestych XX wieku skonstruowali ten swoisty „strój zawodowy” z obszywanych tkaniną stalowych płytek, które posiadały wyższą odporność balistyczną lecz zarazem kilkakrotnie podnosiły ciężar samej kamizelki, przez co krępowała ona ruchy chronionego.
Podczas II wojny światowej na szerszą skalę zaczęto stosować kaftany mające zatrzymywać pociski. Później, w trakcie wojny wietnamskiej, podliczono że bardzo duży procent żołnierzy ginie od odłamków granatów i min, czyli od cząstek o małej energii kinetycznej i słabych właściwościach penetracyjnych. W celu poprawienia sytuacji do wyposażenia żołnierzy amerykańskich zostały wprowadzone specjalne kurtki wykonane z kilku warstw grubej i wytrzymałej tkaniny, które miały bronić przed odłamkami.
W 1965 pracująca dla koncernu DuPont Stephanie Kwolek otrzymała nowe włókno syntetyczne − kevlar. Materiał ten charakteryzował się bardzo wysoką wytrzymałością mechaniczną i odpornością cieplną, okazał się świetny do wytwarzania lekkich kamizelek, które były w stanie zatrzymać kule.


sobota, 26 sierpnia 2017

11 miejsc w Polsce, dzięki którym Twoje dziecko pokocha naukę!

http://domowa.edu.pl/uncategorized/11-miejsc-w-polsce-dzieki-ktorym-twoje-dziecko-pokocha-nauke/


Centrum Nauki Kopernik w Warszawie
http://www.kopernik.org.pl/

ZOO i Afrykarium we Wrocławiu
http://www.zoo.wroclaw.pl/pl/

Eentrum Nauki Experyment w Gdyni
http://experyment.gdynia.pl/pl/

Centrum Hewelianum w Gdańsku 
http://www.hewelianum.pl/

Semafor Muzeum Animacji w Łodzi 
http://www.se-ma-for.com/

Park Rozrywki w Inwałdzie
http://www.inwaldpark.pl/

Centrum Popularyzacji Kosmosu „Planetarium – Toruń” 
http://www.planetarium.torun.pl/

PGE Giganty Mocy w Bełchatowie 
http://gigantymocy.pl/

Park edukacyjno-rozrywkowy „Mikrokosmos” w Ujazdowie
http://mikrokosmos.edu.pl/

Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema w Krakowie
http://www.ogroddoswiadczen.pl/

Muzeum Ognia w Żorach
http://www.muzeumognia.eu/